... ty ziele rodzime,
Niechże cię przyjmę w otwarte ramiona;
Ty będziesz kwieciem tych pól ubarwiona
Kilkanaście lat temu, Dreptak został zaproszony w wakacje, z czeredą i psem Burakiem, do znajomego w okolice Zółkiewki.
Gdzie woda czysta, ze źródełka zwanego Stokiem wesoło szemrząca w strumyku wcale nie nazwanym.
Gdzie trawa zielona a ludzie zacni.... i takie tam dyrdymały :)
Były tam jeszcze torfianki na łąkach i karasie w tych torfiankach, a czasami nawet sumik karłowaty i podobno, jak wieść gminna niesie szczupak, ale o nim później. :)
Znajomy miał oczko wodne, to widząc, że wędki Dreptak okrutne, sowieckie, teleskopowe rychtuje, poprosił coby mu te karaski i ewentualnie sumiki przynieść w wiaderku z wodą, bo na obiad to ich z pewnością nie starczy.
Ogólnie spacer był miły, łąki zielone, worki po nawozach w strumyku, obok dreptakowej czeredy, co jej sie pomyliło, kto ma co aportować i stąd pies Burak został bezrobotny, a dziecięta mokre.
W torfiankach w rzeczy samej i w wodzie były małe karaski i jeszcze mniejszy sumik, i tak ze trzy sztuki trafiły z haczyków do wiaderka.
Po tych dokonaniach ekipa ruszyła w drogę powrotną, z tym wiaderkiem, wędkami sowieckimi, teleskopowymi, psem Burakiem i kijem, co go wszyscy aportowali i który to wreszcie znalazł się w psich zębach:)
I to by było na tyle, gdyby nie to, że spotkali Okolicznego Tubylca z wielką knagą i rowerem a takoż z wiadrem i tygodniowym zarostem.
Tubylec przywitał się ludzkim słowem i zainteresował połowem:
-O, ryby! Ładne!
Noo... łaaadne - mruknął Dreptak, a dziecięta pokraśniały z dumy.
-A ten pies to nie ugryzie? - zapytał Tubylec.
-Jak trzeba to ugryzie....ale raczej nie...
-A co on tak to niesie tego kija?
-Żeby mu sie nie nudziło, to nosi... co ma po próżnicy chodzić? - Dreptak jest dumny z takiego psa, który cokolwiek robi innego niż gryzienie.
Ja to panie miałem też kiedyś psa. Dobry był q..wi syn, w d...e ....y, p....y!
Jak ja kiedyś scupaka, q...a jego...., w d... j.... złowiłem, to w d...e jego q...ego syna nie mogłem syna q...ego wyciągnąć i ten q... syn w d..... j...... p..... jak pi....ął za ni w d....j.....q.....syn i go za.....i poszed pod wode i nie nie puścił q....wi syn i go wyciągnął!
Taki zawzięty q....i syn był! Ale mi potem w d... j.... q.... syn zdech i q....tera nie mam psa!
Dziecięta Dreptakowe z psem i kijem podskakując oddaliły się już nieco, tylko najstarsze pachole stało z wiaderkiem i słuchało w niemym zdumieniu, wartkiej a osobliwej opowieści Tubylca.
Po jej zakończeniu pożegnał się Dreptak z Tubylcem ludzkim słowem i udał wraz z pacholęciem nieletnim za pozostałymi. A po niejakim czasie pacholę zapytało:
-Tato, on chyba chwalił tego psa, nie?
