rodzinne domy dziecka szukają rodziców

miejsce dla rodziców adopcyjnych lub pragnących takimi zostać
Post Reply
jola
zorga domowa
Posts: 6661
Joined: 15 Jun 2007, 14:57
Location: Wrocław
Contact:

rodzinne domy dziecka szukają rodziców

Post by jola »

czasami ktoś się podpytywał, w artykulikach są między wierszami podane warunki prowadzenia domów, także finansowe. Punktem wyjścia są kłopoty w znalezieniu chętnych do pracy w RDD

Sytuacja we Wrocławiu
Nie ma chętnych na rodziców
Agnieszka Czajkowska, Wrocław 2008-04-22, ostatnia aktualizacja 2008-04-21 20:02:56.0

Wrocław, który jako pierwszy w kraju zrezygnował z tradycyjnych domów dziecka, teraz taki otworzył. Miasto nie może znaleźć chętnych do prowadzenia rodzinnych domów dziecka

Osiem lat temu władze Wrocławia zaczęły zamykać bidule i zastępować je rodzinnymi domami dziecka i pogotowiami rodzinnymi dla niemowląt. Dziś we Wrocławiu działa 21 takich domów, najwięcej w Polsce.

Zastępczym rodzicom miasto oferuje mieszkania i pieniądze (średnia pensja dyrektora rodzinnego domu dziecka to 3 tys. zł miesięcznie), jednak od dwóch lat chętnych brakuje. Dlaczego?

- Zmieniła się sytuacja na rynku pracy. Wiele osób, które mogłyby zajmować się dziećmi, w tym pielęgniarki i nauczyciele, dostało atrakcyjniejsze propozycje - mówi Beata Rostocka, zastępca dyrektora miejskiego ośrodka pomocy społecznej, która od początku odpowiada za tworzenie we Wrocławiu rodzinnych domów dziecka. - Ostatnio pani, która bardzo profesjonalnie i z sercem prowadziła pogotowie dla niemowląt, zrezygnowała. Dostała etat w żłobku: podobna pensja, praca do godz. 15 i mniejsza odpowiedzialność.

Rostocka twierdzi też, że część potencjalnych kandydatów na rodziców zastępczych wyemigrowała do Irlandii, Wielkiej Brytanii, np. położne, które zgłaszały się na szkolenia dla rodziców zastępczych.

- Dla wielu osób to już chyba nie jest tak atrakcyjna praca jak kiedyś - ocenia poseł PO Sławomir Piechota. To on jako wiceprezydent Wrocławia wymyślił program likwidacji tradycyjnych domów dziecka. - Pamiętajmy, że to zawód jak inne, choć wymagający dodatkowo wielkiego poświęcenia. Kiedy zaczynaliśmy, było więcej entuzjazmu, a mniej kalkulacji. Uważam, że z rodzinami zastępczymi trzeba stale współpracować, wspierać je. Konieczna jest poprawa wynagrodzenia dla prowadzących rodzinne domy dziecka i mniej biurokracji. Powinniśmy dać takim rodzinom więcej autonomii, np. w zarządzaniu finansami.

Obecnie jest we Wrocławiu ponad 50 dzieci, które potrzebują nowych opiekunów. Większość to liczne rodzeństwa.

Działające rodzinny zastępcze już nie mogły ich przyjąć. Miasto zdecydowało się więc na złamanie prowadzonej od lat polityki społecznej - dwa tygodnie temu otworzyło nowy dom dziecka. Na razie jest w nim 17 dzieci w wieku od 3 do 13 lat. Rostocka: - Gdyby znalazły się trzy małżeństwa, te świetne dzieciaczki nie musiałyby tam być.

Teraz szkoli się tylko jedno małżeństwo, które chciałoby prowadzić we Wrocławiu rodzinny dom dziecka. W ubiegłym roku też zaledwie jedna para pozytywnie przeszła szkolenie i prowadzi już rodzinny dom dziecka. Pilnie potrzeba co najmniej ośmiu zawodowych rodzin zastępczych dla dzieci chorych.

Żeby ratować sytuację, miasto ogłosiło konkurs dla organizacji pozarządowych na prowadzenie rodzinnych domów dziecka. Rostocka liczy, że będą bardziej skuteczne w poszukiwaniu kandydatów na rodziców zastępczych. Mogą zgłaszać chętnych nawet spoza Wrocławia i Dolnego Śląska. Miasto podniosło też kwotę ryczałtu na dziecko z 600 do 700 zł miesięcznie.
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,5142255.html
Agnieszka Czajkowska, Wrocław
w innych miastach
Nie ma chętnych na etat rodzica
Marcelina Szumer 2008-04-23, ostatnia aktualizacja 2008-04-23 00:04:48.0

Nieoczekiwany skutek zmian na rynku pracy: jest coraz mniej chętnych do zakładania rodzinnych domów dziecka. Ludziom łatwiej znaleźć mniej wymagające i lepiej płatne zajęcia

Elżbieta Denysenko prowadzi rodzinny dom dziecka w podwarszawskim Wołominie. Od trzech lat przyjmuje pod swój dach sieroty i dzieci, których rodzicom ograniczono prawa rodzicielskie. Teraz ma ośmioro dzieci w różnym wieku. Żyją jak w zwykłej rodzinie. Mają swoje pokoje, zabawki, kieszonkowe. I szansę na lepszą przyszłość niż w tradycyjnym "bidulu". Ale szanse, że inne dzieci z domów dziecka znajdą takie rodziny, są coraz mniejsze. Choć ludziom, którzy chcą podjąć się opieki nad dziećmi miasta oferują mieszkania, 3 tys. zł pensji i 560 zł dofinansowania na każde dziecko, chętnych na rodziców zastępczych z roku na rok jest coraz mniej. W zeszłym roku we Wrocławiu tylko jedno małżeństwo otworzyło rodzinny dom dziecka. W tym roku - tak samo. A pilnie potrzeba co najmniej ośmiu takich rodzin. - Chętnych brakuje wszędzie, nawet w Warszawie i Krakowie - mówi Michał Rżysko z Fundacji Świętego Mikołaja wspierającej rodzinne domy dziecka.

Specjaliści twierdzą, że winny jest rynek pracy. Zakładanie rodzinnych domów dziecka wynika z potrzeby serca, ale jest też pracą na etacie. Dziś pensja od samorządu za opiekę nad dziećmi nikogo już nie kusi: - Obecnie 3 tys. zł to nie jest kwota zachęcająca do pracy, z którą łączy się wielka odpowiedzialność i nie da się z niej wyjść po ośmiu godzinach. Można tyle dostać na mniej wymagającym etacie - mówi Maria Falkiewicz, ekspert rynku pracy.

- Wiele osób, które mogłyby zajmować się dziećmi, wyemigrowało do pracy na Wyspy, inni, w tym pielęgniarki i nauczyciele, dostali atrakcyjniejsze propozycje. Ostatnio pani, która bardzo profesjonalnie i z sercem prowadziła pogotowie dla niemowląt, zrezygnowała. Dostała etat w żłobku: podobna pensja, praca do godz. 15 i mniejsza odpowiedzialność - potwierdza Beata Rostocka z miejskiego ośrodka pomocy społecznej we Wrocławiu.

Elżbieta Denysenko podkreśla, że najważniejsza jest satysfakcja z pomagania innym, ale przyznaje, że prowadzenie rodzinnego domu dziecka to trudne zajęcie i walka z niedostatkiem. - Przez 24 godziny na dobę muszę być mamą, panią psycholog i nauczycielką w jednym. Bez przerwy myślę o ósemce dzieci, z których każde ma jakieś problemy i ciężkie przeżycia za sobą. Większość pensji, jaką dostaję jako dyrektor rodzinnego domu dziecka, idzie na dzieci, bo 560 zł od gminy nie wystarcza. Gdyby nie pensja męża, który prowadzi własną firmę, pewnie nie dalibyśmy rady. Przecież prócz jedzenia, podręczników czy ubrań trzeba dać dzieciom na odtwarzacz MP3 albo komórkę, by nie czuły się gorsze od rówieśników.

Dramatyczną sytuację rodzinnych domów dziecka dostrzegło Ministerstwo Pracy i przygotowało projekt ustawy przewidujący ułatwienia dla rodzin. Umowy o pracę będą podpisywane na pięć lat, a nie jak teraz - na rok. Kwota na dziecko ma wzrosnąć do 725 zł, a zarobki rodziców będą rosły zależnie od przebytych szkoleń. Będzie też refundacja wakacji i szkolnej wyprawki oraz łatwiejsze rozliczenia z gminą, bez obowiązku przedstawiania faktury na każdy wydatek. Niestety, nie wiadomo, kiedy projekt wejdzie w życie - jest teraz konsultowany z gminami i organizacjami samorządowymi.

Marcelina Szumer[/url]
metro
Image
Haniutka
samurajka
Posts: 7107
Joined: 04 Jul 2007, 23:53
Contact:

Post by Haniutka »

3000 zł podzielic przez 30 dni i 24 godziny daje 4,1 zł za godzinę... smieszne... tyle to może i ktos by się zdecydował wziąc pracując jako rodzic zastępczy przy max 2 dzieci...
osmioro dzieci i taka pensja przy pracy całodziennej to jakas bzdura. Przepraszam, ale ja do pracy za takie pieniądze to bym poszła gdybym przymierała głodem, a jak na razie zwykła opiekunka do dziecka warszawie zarabia ok. 10 zł za godzinę, przy opiece nad jednym !!! dzieckiem a pracę ma od- do. Za nocki z reguły płaci sie tzw. extra...

nie mozna proponowac stawek mniejszych niz rynkowe, bo nikt tego nie weżmie... albo wezma ludzie niekompetentni.

poza tym ludzi pewnie (tak ja sądzę po sobie) odstraszają, te wszystkie rewelacje i kłody pod nogi zapewniane przez urzędy... nagłosnienie sprawy tej rodziny, której zabrano dzieci tez na pewno nie pomogło...
Last edited by Haniutka on 30 Apr 2008, 14:59, edited 1 time in total.
...sens w ogóle nie wchodzi w grę.Ja nie mam sensu, Ty nie masz sensu, żaden jedzenia kęs nie ma sensu.
Gry są bez sensu, sny są bez sensu, nawet- niestety- sens nie ma sensu…
jola
zorga domowa
Posts: 6661
Joined: 15 Jun 2007, 14:57
Location: Wrocław
Contact:

Post by jola »

takie były komentarze pod artykułami. Ale znowu te pensje są przykrajane do pensji nauczycielskich. Oprócz tego są stawki na dziecko. Wydaje mi się, że też te pensje nie drgnęły już dawno.
Tylko też pewnie nie byłoby dobrze, gdyby motywacja była tylko finansowa przy pójściu do takiej pracy. A z opiekunką tak jest. Ale przydałoby się wypośrodkowanie tej pensji między tą nauczycielską stawkę, a wartość rynkową. to na pewno. Ciekawe jaka jest pensja w tym domu dziecka, który otwarli we Wrocławiu
Image
Haniutka
samurajka
Posts: 7107
Joined: 04 Jul 2007, 23:53
Contact:

Post by Haniutka »

nie byłoby dobrze, gdyby motywacja była tylko finansowa przy pójściu do takiej pracy. A z opiekunką tak jest.
nie zgadzam się z tym, to krzywdząca opinia, wiele opiekunek to wspaniałe babki, często bliższe emocjonalnie dzieciaczkom, niz zapracowani rodzice...

motywacja i finanse powinny isc w parze, stawka powinna byc rynkowa, bo po prostu nikt się nie zgłosi, jak ktos chce się za darmo opiekowac dziećmi to je adoptuje.
...sens w ogóle nie wchodzi w grę.Ja nie mam sensu, Ty nie masz sensu, żaden jedzenia kęs nie ma sensu.
Gry są bez sensu, sny są bez sensu, nawet- niestety- sens nie ma sensu…
Jadwiga
zadomowiony
Posts: 301
Joined: 31 Jan 2008, 14:17
Location: .....
Contact:

Post by Jadwiga »

http://rodzinazastepcza.vgh.pl/forum/vi ... read_id=17


I to:

Witam wszystkich. Ja bym pytanie "dlaczego zastępcze rodzicielstwo na każdym froncie ma tak różne kłopoty" zamienił na inne, wydaje mi się bardziej pierwotne i może bardziej dotykające istoty problemu, a z pewnością przyczyny napięć, mianowicie: dlaczego jesteśmy a priori nielubiani w PCPR-ach i innych? Przy czym podkreślił bym tu mocno zwrot "a priori". Cztery lata temu, po długich oczekiwaniach i wysłuchaniu wcześniej szeregu zniechęcających uwag w rodzaju "rdd to przejściowa moda", urząd z dnia na dzień, deus ex machina, zmienił decyzję. Pierwsza wizyta w PCPR była dla nas jednak czymś w rodzaju małego szoku. Zjawiliśmy się tam podekscytowani, pełni idealistycznych rojeń, żona jako "dyrektor", ja jako jej przyboczny. Chcieliśmy rozmawiać, wysłuchać jakichś rad, uwag, jeszcze błąkała nam się po głowach misja, posłannictwo i co tam jeszcze, jednym słowem napaleni byliśmy jak idioci. Kubeł lodowatej wody na głowę zmroził nas bardzo szybko. Już po kwadransie rozmowy nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości: jesteśmy tu po prostu nielubiani. Do dziś nie udało nam się odkryć dlaczego, chociaż często snujemy rozważania na ten temat. Nie znaliśmy wówczas tych ludzi, a oni wiedzieli o nas tylko tyle ile mogli wyczytać z ankiety personalnej. Z pewnością pojawiły się konflikty później i to nie na tle jakichś tam naszych roszczeń, bo tych nie mieliśmy nigdy żadnych, po prostu pragnęliśmy jedynie korzystać z przysługujących nam praw. To doświadczenie, co najmniej niechęci urzędu, potwierdzają dosłownie wszyscy nasi znajomi z kręgu opieki zastępczej. Myślę, że trzeba wciąż pytać o przyczyny tego stanu rzeczy. Próbować je odkryć. Ich znalezione mogłoby wiele wyjaśnić, być może wpłynąć także na naszą postawę. Strategia "wspólny problem" jest beznadziejna, była zresztą już ćwiczona. Wydaje mi się jakąś głęboką aberracją i źródłem dalszej patologii sytuacja, w której ludzie pracujący na najtrudniejszym odcinku tego frontu, musieliby merdać przymilnie ogonkiem, żeby w jakiś specjalny sposób obłaskawiać "wspólnym problemem" tych, którzy z definicji mają być ich partnerem, doradcą, opiekunem, powiernikiem i pobierają za to wynagrodzenie.

agata sochaczewska

Szlag by trafił!!!!!!

Nie wiem dlaczego mamy z nimi problemy, ale wygląda na to, że część z nich jest jakby niedorozwinięta. Albo ze mną coś nie jest tak. Właśnie wróciłam z "mojego" PCPR i dowiedziałam się, że faktura na dzbanek + cztery kubki nie przejdzie, bo nie da się jej zakwalifikować. Dowiedziałam się również, żebym sobie na przyszłośc ustaliła z dyrektorem, co mi wolno dzieciom kupować, a co nie, czyli innymi słowy co one mogą za swoje pieniądze mieć, a czego nie. Na moje pytanie, z czego mają pic, skoro wszystko się wytłukło, a to im się podobało pani dalej powtarzała swoją mantrę, że ona nie wie jak to zakwalifikować, bo to przecież nie jest osobistego użytku. Zrobiły mi tez awanturę, z rzucaniem długopisem, na temat faktur, że jest pomieszane jedzenie i "niejedzenie" na jednej fakturze. Zapytałam o podstawę prawną dotyczącą tego, że mam rozdzielać, czyli robić zakupy osobno. "To w ramach współpracy" odpowiedziało mi cielątko, pełniące ta, funkcję kierownika. Czy ja jestem nienormalna może?

Zapomniałam
jeszcze mi powiedziala tak: Przecież ze szklanki pani też może pić. No to tyle.

¬ródło: http://www.rodzinyzastepcze.home.pl/epo ... php?t=2018
:???:

To mogą być niektóre z powodów rezygnacji. Biurokracja, złe kontakty z urzędnkami i wyczerpująca praca całodobowa bez prawa do zwolnień, urlopów itd.
Wynagrodzenie opisane tutaj i tak jest duże, bo na podlinkowanych stronach piszą o znacznie mniejszych.
jola
zorga domowa
Posts: 6661
Joined: 15 Jun 2007, 14:57
Location: Wrocław
Contact:

Post by jola »

czyli Betowie to nie wyjątek, rodzice z RDD walczą: o kubeczki, z urzędnikami, jakby sama praca z dziećmi (wieloma) nie była pracą naprawdę dużo wymagającą.

no co Ty Haniu, ja nie narzekam na opiekunki. To, że ich płace kształtuje rynek, to nie przeciw nim pisane przecież. i nic w tym złego. Ale budżetowych pensji nie będzie kształtował rynek, to pewne. też uważam, że powinna być godziwa. Tylko tu wypływają jeszcze inne problemy. Jadwiga, która w tym jest blisko pisze o kubkach, przepychankach z urzędnikami, poczuciu bycia intruzem. Jeśli cała grupa mówi o takiej atmosferze, to jak tu spokojnie pracować?
Image
Haniutka
samurajka
Posts: 7107
Joined: 04 Jul 2007, 23:53
Contact:

Post by Haniutka »

no własnie Jolu... :???:
...sens w ogóle nie wchodzi w grę.Ja nie mam sensu, Ty nie masz sensu, żaden jedzenia kęs nie ma sensu.
Gry są bez sensu, sny są bez sensu, nawet- niestety- sens nie ma sensu…
User avatar
Q-mamma
epikurejka w rozpaczy
Posts: 6147
Joined: 16 Jun 2007, 11:46
Location: Tychy
Contact:

Post by Q-mamma »

a ja to bym chciała byc rodzinnym domem dziecka -po prostu kocham kłopoty-chociaż w zaciszu umyslu kołaczą sie czasem panie lekkie w obyczajach :twisted:
Wronka/02/Misiek /98/ Wojtek/91/Jano/89/ Image
Magdalena
Posts: 2
Joined: 04 Jul 2010, 20:37
Contact:

Re: rodzinne domy dziecka szukają rodziców

Post by Magdalena »

Bardzo pragniemy zadoptowac dziecko jestesmy mlodym malzenstaem tu zagranica jest ciezko wszystko dlugo trwa chcielibysmy sprobowac w Polsce ale jak sie zapytac ? gdzie ? Magdalena
Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users