Ach, jak mi sie miło zrobiło ze ktos za mną teskni!!!!!
Wlaśnie wrócilismy z nart. I bosko jest bez buciorach na nogach...Juz teraz czekam z łopatą w reku na wiosnę. Ja pochodzę zniżyn i na narty jadę z miłości do męża, ale miłość wykona cuda, no więc jadę i to według mnie coraz lepiej. Nadążę za Francikiem (lat 6

) I jednak wole dolin od gór!! Ale bycie razem ma swoja cenę. Moja mama żeglowała z ojcem, zielona na buzie i karmiąc ryby
Ale teraz cieszę się że jestem z powrotem i jak czas pozwala do nas na forum zaglądam